Nikogo już nie dziwi możliwość płacenia zbliżeniowego w różnych miejscach. Liczba kart zbliżeniowych wydanych do kont rośnie z miesiąca na miesiąc. Polacy polubili możliwość dokonywania szybkich transakcji, szczególnie na niewielkie sumy, gdyż kwoty nie przekraczające 50 złotych nie muszą być potwierdzane PINem, ani podpisem.
Karty zbliżeniowe są uważane za wygodny i szybki sposób płacenia. Narodowy Bank Polski w kwartalnej informacji o kartach płatniczych, opublikowanej we wrześniu 2012 roku szacuje, że po drugim kwartale tego roku w użyciu jest około 11,5 mln kart zbliżeniowych, co stanowi niemal jedną trzecią wszystkich kart płatniczych (32,7 mln kart na koniec czerwca 2012). Te liczby nie powinny dziwić, biorąc pod uwagę, że coraz więcej banków zamienia zwykłe karty debetowe na karty zbliżeniowe. Na rynku płatności zbliżeniowych (podobnie zresztą jak i tych „zwykłych”) liczy się dwóch wydawców: Visa z payWave i MasterCard z PayPass.
W ślad za zwiększającą się liczbą kart zbliżeniowych bardzo dynamicznie wzrasta też liczba i wartość transakcji dokonywanych za ich pomocą. Jest to zasługą akcji promocyjnych, prowadzonych przez wydawców kart. Systematycznie wzrasta także liczba terminali, które są przystosowane do płatności zbliżeniowych. Narodowy Bank Polski podaje, że w ciągu 15 miesięcy (od marca 2011 do czerwca 2012) liczba terminali, przystosowanych do płatności zbliżeniowych wzrosła o 10 000 szt.
Płatności zbliżeniowe mają jeszcze jedną zaletę – aby płacić w ten sposób, często nie trzeba nosić w portfelu kolejnego „plastiku”.
Zaczęło się nie tak dawno temu
Historia kart zbliżeniowych w Polsce zaczęła się pięć lat temu. Pionierem był Bank Zachodni WBK. Początki wcale nie były łatwe. Trudno było przełamać nieufność klientów do kart tego typu. Nieufnie do kart zbliżeniowych podchodziły na początku także banki. Ciężar przekonania zarówno jednych, jak i drugich wziął na siebie MasterCard, między innymi poprzez promowanie płatności zbliżeniowych na dużych festiwalach muzycznych i filmowych. W 2010 roku transakcje zbliżeniowe kartami MasterCard PayPass wynosiły 80% wszystkich transakcji zbliżeniowych. Dla porównania rok później ilość transakcji za pomocą kart MasterCard PayPass i Visa payWave była zbliżona i wynosiła odpowiednio 55% i 45%.
Gwałtowny wzrost liczby wydawanych kart zbliżeniowych miał miejsce w 2010 roku, kiedy dwa duże banki – PKO BP i Pekao SA zaczęły wydawać karty zbliżeniowe do kont dla swoich klientów. Najczęściej technologia ta jest wykorzystywana w kartach debetowych, rzadziej w kredytowych czy kartach pre-paid. Popularność kart zbliżeniowych rośnie także wraz ze wzrostem liczby terminali i miejsc, w których w ten sposób można zapłacić. Taka możliwość jest już w dużych sieciach handlowo-usługowych (McDonald’s, Żabka, Smyk, Cinema City, CoffeHeaven i inne), a także coraz częściej w mniejszych sklepach.
Czy to bezpieczne?
Z ankiety przeprowadzonej przez TotalMoney.pl wynika, że spora grupa osób nie posiada jeszcze karty zbliżeniowej. Choć banki w łatwy sposób mogą narzucić ją swoim klientom (wystarczy, że nie będą oferowały kart innych niż zbliżeniowe), to jednak pozostanie nieufność i obawa o bezpieczeństwo transakcji przeprowadzanych bezstykowo. Wiedza Polaków na temat transakcji zbliżeniowych jest niewielka i choć ten stan rzeczy poprawiają kampanie promujące, to jednak obawiają się, że ktoś niepożądany uzyska ich dane, znajdujące się na karcie. Zabezpieczeniem jest zwykle niewielka górna kwota transakcji oraz dzienna liczba transakcji. Poza tym banki przekonują, że dla oszustów, którzy chcieliby się wzbogacić, wykorzystując transakcje zbliżeniowe, jest to pracochłonne i nieopłacalne, ze względu na niewielką wysokość środków. Dotychczas nie odnotowano przestępstwa tego typu pomimo dużej ilości kart zbliżeniowych, będących w użyciu.
Zamiast kart – zegarek, brelok, naklejka
Płatności zbliżeniowe kojarzą się głównie z „klasycznymi” kartami. Jak jednak napisaliśmy na wstępie, żeby korzystać z dobrodziejstw płatności bezstykowych, wcale nie trzeba nosić w portfelu kolejnego „plastiku”. Ta technologia daje o wiele większe możliwości. ING Bank Śląski jako pierwszy wprowadził Zbliżaki - naklejki, które można umieścić na dowolnym przedmiocie, który zawsze mamy przy sobie i w ten sposób zapłacić zbliżeniowo. Obecnie naklejki do płatności zbliżeniowych oferuje więcej banków, między innymi Bank Millenium (Minikarta PayPass), Alior Bank, BankZachodni WBK (BIIPER), a także Citi Handlowy. W zależności od banku ważność naklejki wynosi od roku do dwóch lat, a jej cena od zera do 40 zł.
Nieco droższe są inne gadżety, pozwalające na płatności zbliżeniowe, takie jak breloczki czy zegarki. Przykładowo mBank oferuje swoim klientom mPykacza, czyli kartę Master Card Debit PayPass w formie breloczka. Jego wydanie kosztuje niecałe 40 zł, a ważność wynosi 3 lata. Prawie 100 zł trzeba zapłacić w Banku Zachodnim WBK za brelok w wydawany do karty przedpłaconej. Zapłacić zbliżeniowo można także zegarkiem, lecz na taki luksus trzeba wydać od 300 do 400 zł.
Zapłać telefonem
Już dziś można płacić telefonem komórkowym, na którym znajduje się naklejka zbliżeniowa. Banki we współpracy z sieciami komórkowymi poszły jednak o krok dalej. W październiku Orange we współpracy z mBankiem zaoferował Orange Cash. Usluga wykorzystuje kartę SIM, która traktowana jest jako karta przedpłacona. Z kolei w listopadzie Orange we współpracy z Bankiem Zachodnim WBK wprowadza program pilotażowy płatności mobilnych NFC za pomocą telefonu komórkowego. Klienci, którzy kupią telefon Samsung Avila NFC z kartą Orange SIM NFC oraz podpiszą umowę z BZ WBK, będą mogli bezpłatnie testować płatności zbliżeniowe za pomocą swojego telefonu. .
Również T-Mobile we współpracy z mBankiem i Polbankiem EFG wystartował z aplikacją MyWallet na smartfony. Dzięki kartom SIM z technologią NFC i specjalnie przygotowaną aplikacją na smartfona klienci mogą płacić w sposób zbliżeniowy swoim telefonem. O wdrażaniu podobnych rozwiązań mówią także inne banki. Niestety jak na razie jest to rozwiązanie raczej dla osób zamożnych, gdyż telefony obsługujące technologię NFC nie należą do tanich. Prawdopodobnie jednak niedługo technologia ta stanie się standardem i będzie wykorzystywana we wszystkich nowych, co wpłynie na upowszechnienie płatności zbliżeniowych.
Płatności zbliżeniowe dosłownie zaczynają nas otaczać. Bezstykowo możemy zapłacić za bilet do kina, za hamburgera, za kawę, a od pewnego czasu nawet za bilet w automacie umieszczonym w autobusie. Poinformowanie kasjera o tym, że mamy zamiar zapłacić zbliżeniowo, nie wywołuje już paniki w całym sklepie (co zdarzało się czasami jeszcze nie tak dawno temu). Płatności tego typu z roku na rok będą coraz bardziej popularne. Ludzie cenią bowiem swój czas i chcą spędzać go mniej w kolejkach do kasy. Na wzrost liczby osób korzystających i ufających tego typu płatności wpływ będzie miało także upowszechnianie się wiedzy o bezpieczeństwie płatności. Być może już za kilka lat będzie to dominująca forma płatności, gdyż banki coraz częściej decydują się na rezygnację z tradycyjnych kart płatniczych, zastępując je tylko zbliżeniowymi. Już niedługo nawet wypłata z większości bankomatów nie będzie wymagała wkładania karty do środka urządzenia – w listopadzie testy nowych rodzajów bankomatów rozpoczyna ING Bank Śląski.