Konta osobiste na których można zarobić

Ostatnie kilka miesięcy przyniosło sporo zmian na rynku kont osobistych z programami moneyback i premiowymi. Zmiany te – w znacznej większości  - nie były niestety pozytywne. Wspomnieć wypada tu choćby o wycofaniu z oferty Meritum Banku Konta Zarabiającego, zmianie zasad moneyback przez Bank Zachodni WBK (ograniczenie moneyback w Koncie Wydajesz & Zarabiasz do transakcji dokonanych na stacjach paliw, w sklepach spożywczych i supermarketach), Bank Millennium (zamiana 3% zwrotu za zakupy w sklepach spożywczych, hipermarketach i na stacjach paliw na zwrot 3% liczone od pełnych wydanych 100 zł) czy Alior Sync (ograniczenie zwrotu do maksymalnie 200 zł rocznie. Wartość transakcji objętych zwrotem to 1 tys. zł miesięcznie, nie więcej niż 4 tys. zł rocznie). To nie wszystko – banki zaostrzały też warunki wypłacania premii przysługujących za regularne wpływy (np. Bank BGŻ). Teraz żeby otrzymać comiesięczną premię w wysokości 1% od kwoty wynagrodzenia trzeba co miesiąc wykonać kartą debetową transakcje bezgotówkowe o wartości co najmniej 500 zł (do niedawna wystarczało 300 zł) i korzystać z innych usług banku (np. posiadać lokatę terminową w kwocie 5 000 zł czy kredyt gotówkowy na taką kwotę). Pomimo tego, w przypadku niektórych kont (np. Dobrego Konta Banku Millennium czy Konta Rozsądnego Alior Banku) warunki, jakie trzeba spełnić żeby otrzymać moneyback nie są zbyt wygórowane. Szczegółowe informacje na ten temat znajdują się w tabeli nr 1.

Pora zatem sprawdzić, na którym z wymienionych powyżej kont osobistych można zarobić, a co ważniejsze – ile można zarobić. Przyjęliśmy, że nasz „modelowy” klient korzysta ze swojego rachunku bankowego aktywnie. Wykonuje co miesiąc 5 przelewów zewnętrznych przez Internet (opłaca w ten sposób rachunki za: gaz - 50 zł, prąd - 150 zł, dostęp do Internetu - 85 zł, telefon komórkowy - 75 zł i stacjonarny - 35 zł), 2 razy w miesiącu wypłaca pieniądze z bankomatu nie należącego do sieci „swojego” banku, płaci kartą debetową za zakupy w supermarkecie (4 razy w miesiącu na łączną kwotę 400 zł) oraz za paliwo na stacji benzynowej (raz w miesiącu ma kwotę 300 zł). Nasz klient dokonuje też zakupów w sklepach internetowych (na kwotę 200 zł). Klient korzysta także z oferty depozytowej „swojego” banku – ma w nim konto oszczędnościowe z saldem w wysokości 7 000 zł. Samo zaś konto osobiste zasilane jest co miesiąc kwotą 2 700 zł.

Najwięcej – bo aż 21 zł – zarobiłby nasz klient jeżeli zdecydowałby się na skorzystanie z oferty Banku Millennium (Dobre konto) lub Banku BGŻ (Konto z premią). Trzeba tu zauważyć, że w przypadku drugiego z wymienionych banków nasz klient mógłby zarobić 6 zł więcej, gdyby opłata za korzystanie z karty debetowej „zerowała” się po wykonaniu transakcji o określonej wartości.

Na drugim miejscu – z zarobkiem „na czysto” w wysokości 15 zł – uplasowało się Konto Rozsądne Alior Banku. Także i w jego przypadku zysk pomniejszany jest przez opłatę za korzystanie z karty debetowej. Dodać trzeba, że w przypadku, gdy na konto to nie jest przelewane wynagrodzenie, emerytura, renta czy stypendium, opłata za kartę debetową jest wyższa o 4 zł.

Miejsce trzecie zajął niedawny lider w kategorii „moneyback” – Alior Sync. Jeżeli nasz „modelowy” klient płaciłby kartą debetową tego banku za zakupy w Internecie, to co miesiąc mógłby liczyć na zwrot w wysokości 10 zł.

Powyższe dane wskazują, że konta osobiste z programami moneyback mają się całkiem dobrze i zapewniają swoim posiadaczom zyski, które rekompensują im brak oprocentowania. Warunkiem „zarobienia” tych kilkunastu, zazwyczaj, złotych miesięcznie jest aktywne korzystanie z konta – używanie wydanej do niego karty debetowej do płatności punktach handlowo-usługowych oraz – jak w przypadku Banku BGŻ – korzystanie z innych produktów banku, czyli klasyczny cross-sell. Czego należy spodziewać się w najbliższych miesiącach? Decyzja o obniżeniu stawek interchange podjęta niedawno przez Sejm może spowodować, że za kilka miesięcy programy moneyback mogą przejść do historii, lub – w najlepszym przypadku – skorzystanie z nich będzie obarczone dodatkowymi wymaganiami. Dlaczego tak może się stać? Otóż, ustawa przegłosowana przez Sejm zakłada, że od stycznia 2014 r. opłata interchange spadnie ze średniego poziomu 1,3% do maksymalnie 0,5%. Logiczne więc wydaje się, że banki nie będą skłonne dzielić się ze swoimi klientami częścią swojego zysku. Choć z drugiej strony za wcześnie jest by o tym teraz mówić. „Poczekamy, zobaczymy”, tak mówi porzekadło i chyba najlepiej jest zastosować się do tej rady…