Na jakie opłaty związane z używaniem karty kredytowej warto zwrócić uwagę?

Po tym, jak Rada Polityki Pieniężnej obniżyła w październiku stopy procentowe, maksymalne oprocentowanie kart kredytowych spadło do 12% w skali roku. Tak tanio nie było jeszcze nigdy w historii polskiej bankowości. W praktyce korzystanie z kredytu na karcie może praktycznie nic nie kosztować, ale może też kosztować znacznie więcej niż wskazuje na to nominalne oprocentowanie z tabeli opłat. Jak to możliwe?

Jeśli chodzi o darmowy kredyt na karcie, jest on możliwy pod warunkiem, że bank nie pobiera opłat za wydanie i prowadzenie karty, a my będziemy konsekwentnie spłacać całość zadłużenia przed zakończeniem tzw. okresu bezodsetkowego. Jednym z banków posiadających w ofercie kartę kredytową bez opłat w pierwszym roku, z okresem bezodsetkowym wynoszącym do 56 dni jest Citi Handlowy. Jako bonus dla nowych klientów oferuje jednorazowy zwrot wydatków kartą do 200 zł.

A co może spowodować, że karta kredytowa stanie się źródłem kosztów? Najkrócej mówiąc, niezrozumienie zasad działania i niewłaściwe korzystanie z niej. Karty kredytowe najlepiej sprawdzają się przy transakcjach bezgotówkowych w punktach handlowych oraz przy płatnościach przez internet – tego typu transakcje są bezpłatne.

Opłaty pojawią się jednak wtedy, gdy będziemy chcieli wykorzystać kartę kredytową do wypłacenia gotówki z bankomatu czy przelania pieniędzy z konta karty na inny rachunek. W przywoływanym już wcześniej Citi Handlowym tabela prowizji i opłat przewiduje w takim wypadku opłatę w wysokości 4% kwoty transakcji – minimum 10 zł. O ile jednorazowa prowizja, w momencie gdy awaryjnie potrzebujemy gotówki, nie zmieni zasadniczo naszej sytuacji, wielokrotne używanie karty kredytowej w ten sposób narazi nas na bardzo wysokie koszty pożyczanych pieniędzy.

Zresztą przelewy z konta karty oraz transakcje gotówkowe nie opłacają się też z innego powodu. O ile przy transakcjach bezgotówkowych obowiązuje kilkutygodniowy okres bezodsetkowy, oprocentowanie jest naliczane od pierwszego dnia po wykonaniu transakcji gotówkowej (np. wypłacie z bankomatu) lub przelewu na inny rachunek. Tym samym znika jedna z najważniejszych zalet kart kredytowych, czyli darmowy dostęp do gotówki w okresie bezodsetkowym, a nasz dług od razu zaczyna generować koszty.

Banki mogą też pobierać opłaty za spłatę zadłużenia gotówką w swoich placówkach, a także za inne operacje, w które angażujemy pracowników banku (np. zmianę limitów, drukowanie potwierdzeń). Jeśli jednak sami będziemy obsługiwać się przez internet, w zdecydowanej większości przypadków unikniemy tego typu wydatków.

Dla osób, które nie są w stanie spłacać całości zadłużenia na karcie przed zakończeniem okresu bezgotówkowego, najważniejszym kosztem będzie oprocentowanie kredytu – w tej chwili może wynosić maksymalnie 12% w skali roku i jest naliczane dla niespłaconej części kredytu. Niezwykle istotne jest, aby co miesiąc dokonać przynajmniej minimalnej spłaty ustalonej przez bank. Dlaczego? Ponieważ jeśli mamy wobec banku jakieś przeterminowane zobowiązania, rozpocznie on procedurę upominania się o nie. Jej koszty ostatecznie spadną na nas. Wtedy nie dosyć, że nasz dług będzie przyrastać z powodu comiesięcznego naliczania odsetek, to dodatkowo nasze konto obciążać będą opłaty za monit telefoniczny oraz listowny.

Jeszcze inną kategorią kosztów, których warto unikać lub przynajmniej mieć pod kontrolą, są składki ubezpieczeniowe. W większości banków ubezpieczenie nie jest obowiązkowe, ale jeśli chcemy zabezpieczyć się na wypadek nieuprawnionego użycia karty, ubezpieczenie będzie podwyższać koszty kredytu.

Karty kredytowe oferują obecnie bardzo atrakcyjne oprocentowanie nominalne zadłużenia. W praktyce można je w niektórych bankach (np. w Citi Handlowym) sprowadzić do zera, ale można też narazić się na bardzo wysokie koszty, nieumiejętnie korzystając ze swojej karty kredytowej. Warto więc korzystać z niej z głową i odpowiednio dobrać właściwą dla siebie. W innym wypadku konsekwencje nieprzemyślanego użytkowania karty mogą nas przerosnąć...