Icon
Polska z obniżonym ratingiem S&P. Co to oznacza dla Kowalskiego?
Kredyty gotówkowe
Finanse firmowe

Polska z obniżonym ratingiem S&P. Co to oznacza dla Kowalskiego?


Icon 11/15/2018 | 12:00 AM
Icon 3 min. czytania
Icon Rzetelne źródło informacji

W piątek po południu w mediach gruchnęła informacja o obniżeniu przez agencję ratingową Standard & Poor’s długoterminowego ratingu polskiego długu w walucie obcej do poziomu BBB+ z wcześniejszego A-. Agencja ta, obok Moody’s i Fitch, należy do najważniejszych na świecie i tego typu oceny są szczególnie śledzone przez inwestorów i cały świat ekonomii. Polska ma obniżany rating S&P po raz pierwszy w historii, w związku z czym sytuacja wywołała w kraju gorącą dyskusję wśród ekonomistów, polityków czy szeregowych obywateli. Jakie skutki obniżony rating może wywołać dla przeciętnego Kowalskiego?

Polska z obniżonym ratingiem S&P. Co to oznacza dla Kowalskiego?

Zacznijmy od tego, że agencje ratingowe oceniają wiarygodność kredytową krajów zależnie od ich możliwości pożyczania pieniędzy za granicą. Im niższy rating, tym większe odsetki trzeba płacić od emitowanych obligacji i tym mniej jest na nie poważnych chętnych. Jak ktoś jest wiarygodny, to pożyczają mu pieniądze wielcy tego świata, a jak mniej wiarygodny - to fundusze hedgingowe. Trochę niczym w przypadku osób fizycznych, które nie mają zdolności kredytowej w banku, wobec czego pożyczają w firmach pożyczkowych z wyższym oprocentowaniem. Poziom BBB+, do którego spadła polska ocena, to ostatni poziom ratingu inwestycyjnego (najwyższy to AAA, potem jest AA i pojedyncze A oraz BBB), bowiem ocena BB to już rating nieinwestycyjny. W papierach (np. obligacje) obdarzonych takim ratingiem nie lokują swoich pieniędzy inwestorzy z najwyższej półki i wtedy już problem jest poważniejszy. Jak na razie nie ma jeszcze paniki, to jedynie sygnał alarmowy. Agencja tłumaczy ten ruch pogorszeniem stabilności instytucjonalnej w Polsce, przy równoczesnej pozytywnej ocenie naszej sytuacji makroekonomicznej.

Kto straci na obniżonym ratingu?

Na obniżony rating najszybciej chyba zareagował rynek walutowy i to jest główny namacalny efekt dla Kowalskiego. Kurs EUR/PLN poszybował do okolic 4,50, a USD/PLN i CHF/PLN w okolice 4,10. Takich poziomów, zwłaszcza na euro, nie było od 4 lat i to na pewno dotknie polskich importerów zmuszonych kupować dewizy i we wszystkich mających płatności w walutach obcych czy wybierających się za granicę. Trudno prognozować co będzie dalej, ale negatywny wizerunek Polski w zagranicznych mediach na pewno nie pomaga. Na warszawskim parkiecie zresztą też w poniedziałek zanotowaliśmy spadki notowań akcji wielu spółek. Niższy rating Polski to niższy rating dla polskich firm - rating nawet najlepiej prowadzonej firmy nie może być bowiem wyższy od ratingu krajowego.

Kto może na nim zyskać?

Na pewno jednak jest grono zadowolonych z takiego stanu rzeczy. Są to na pewno firmy eksportujące towary za granicę, bo ich towary w cenach wyrażonych w euro będą tańsze (a więc bardziej atrakcyjne), zaś będą otrzymaywać za nie coraz cenniejszą, twardą walutę. Zadowoleni mogą być ci, którzy część oszczędności trzymają w dolarach lub euro (na rachunkach bankowych bądź pod poduchą), którzy mają złoto (jego wartość w rodzimej walucie wzrośnie) albo udziały w funduszach inwestycyjnych lokujących za granicą (i rozliczanych w euro lub dolarach). Grupa jednak zadowolonych ze słabej złotówki jest z pewnością mniej liczna niż poszkodowani.

Czy Kowalski powinien się tym przejmować?

Patrząc szerzej niż tylko na kieszeń szeregowego obywatela, nie sposób nie zauważyć, że Polska ma spory dług zagraniczny, którego obsłużenie przy słabym złotym robi się kosztowniejsze. To powoduje, że stworzony plan budżetowy może się nie spinać. Wydawać się może, że przeciętny Kowalski nie powinien się tym przejmować, jednak to nieprawda. Efekt może być taki, że nie zostaną wówczas zrealizowane obietnice wyborcze lub zostaną ograniczone, bo po prostu zabraknie na nie pieniędzy. Zamiast do kieszeni Polaków więcej pieniędzy trafi wówczas do zagranicznych pożyczkodawców Polski.

Na pewno jest trochę tak, że decyzja agencji S&P jest nieco polityczna i jest trochę rewanżem za niektóre finansowe ustawy przyjęte przez Sejm, jak chociażby tę o podatku bankowym. Można też dyskutować o tym, czy obniżenie ratingu nie jest przesadą i niesprawiedliwością w stosunku do kraju, który przecież nadal jest jednym z najszybciej rozwijających się krajów w Europie, ma duży rynek wewnętrzny i jest względnie odporny na szoki nadchodzące z sąsiednich gospodarek. Dodać trzeba, że agencja Fitch utrzymała jednak wyższy rating Polski, a agencja Moody’s wstrzymała się z oceną, co daje nadzieję, że obniżenie ratingu S&P jest tylko chwilowe. Być może za klika tygodni lub miesięcy afera ratingowa okaże się kompletnie nieistotna, a przeciętny Kowalski nawet tego nie zauważy.

 

Data opublikowania: 11/15/2018

    Absolwentka Uniwersytetu Wrocławskiego, pasjonatka świata finansów. Specjalizuje się w wyjaśnianiu złożonych zagadnień związanych z kredytami i finansami w sposób prosty i przystępny dla każdego. Prywatnie miłośniczka fotografii i entuzjastka podróży, które inspirują ją do odkrywania nowych perspektyw.

    Oddaj głos, to dla mnie ważne!
    obrazek
    6.0
    Na podstawie 1 oceny

    Sprawdź podobne artykuły

    Komentarze

    0 komentarzy
    Ekspert