Do zawarcia małżeństwa motywuje nie tylko „miłość aż po grób”. Istnieją również bardziej prozaiczne powody, takie jak podwyższenie swojej zdolności kredytowej.

Ubieganie się o kredyt wraz z pracującym partnerem wywinduje zdolność. W przypadku problemów finansowych jednej osoby, spowodowanych np. utratą pracy, ciężar spłaty może przejąć druga. Zresztą właściwość ta nie jest zarezerwowana wyłącznie dla małżonków – młodzi ludzie proszą nieraz swoich rodziców o przystąpienie wraz z nimi do kredytu. Kredytobiorcom nie chodzi jedynie o wyższe, liczone łącznie dochody. Wszak małżeństwo to mieszkanie razem, a co za tym idzie – kilka wspólnych wydatków. Nie dubluje się np. opłata za czynsz, Internet czy energię elektryczną. Z drugiej strony warto mieć na uwadze to, że wspólny kredyt solidarnie obciąża oboje małżonków.
Rodzina – w porównaniu ze stanem kawalerskim lub panieńskim – lepiej prezentuje się również ze statystycznego punktu widzenia. Biuro Informacji Kredytowej, oceniając ryzyko kredytowe, porównuje profil klienta, stworzony na podstawie informacji z profilem podobnych osób, które już otrzymały kredyt. A statystyki wyraźnie mówią, że to właśnie single częściej mają problemy z terminowym spłacaniem zobowiązań. Jak widać, stan cywilny może mieć pewien wpływ na naszą zdolność kredytową, choć nie jest to czynnik kluczowy.
Na koniec warto wymienić najważniejszy, z perspektywy ubiegania się o kredyt hipoteczny, plus instytucji małżeństwa. Chodzi mianowicie o rządowy program Rodzina na Swoim. To jeden z czynników, odpowiedzialnych za to, że młodzi ludzie skłaniają się do składania wizyt w urzędach stanu cywilnego i kościołach. Cel tych „odwiedzin” jest wiadomy, a perspektywa udogodnień finansowych, związanych ze spłaceniem kredytu, pełni funkcję skutecznego katalizatora decyzji o wstąpieniu w związek małżeński.